Tag: PitStop

Nowy redaktor! Zmiany na stronie, fuzja etc.

Hej.

Jak wiecie od jakiegoś czasu oprócz mnie na Pitstopie można było znaleźć także artykuły Vandiego czy Seeda. Po pewnych negocjacjach do szeregów redakcji dołącza również Kunio! Wcześniej mogliście kojarzyć go m.in. z zaprzyjaźnionej strony Wrzosowisko, bądź też z wpisów na LU-DM. Wraz z Wrzosiem na Pitstopie pojawiają się również wszystkie jego wpisy, które dostępne były na jego stronie – żeby nie zasypywać nagle falą tekstów, a też najzwyczajniej sporo czytelników już jego wpisy wcześniej przeczytało, zostały one dodane chronologicznie, według daty zamieszczenia tam. Jego strona zaś zostanie zamknięta, zawieszona. Taki transfer to spory krok merytoryczny dla strony, a i fajnie, że do serwisu mają dostęp ludzie „z przeszłością”, bo przecież Seed kiedyś również miał swoją stronę, a i warsztat Vandiego jest znany nie od dziś. Zawsze to też nieco większa szansa na nowy wpis, bo wszyscy wiemy, że z tym jest tu różnie.

W związku, że liczba redaktorów zaczyna już całkiem nieźle wyglądać, postanowiłem (przy pomocy Kunia) stworzyć każdemu, prócz normalnej strony głównej, osobny kącik w razie ktoś byłby zainteresowany tekstami tylko danego autora. Odnośnik do tego znajduje się w menu na górze, który można sobie łatwo rozwinąć. Będzie tam (lub kiedy to czytasz już jest) info o każdym z autorów, jak również o samej stronie.

Tymczasem to tyle, zapraszam do zapoznania się z nową zawartością oraz do trzymania kciuków za każdego z redaktorów by tych tekstów było jak najwięcej – za mnie na czele, bo tego, że niektórych tekstów, które sobie założyłem jeszcze nie ma to szczerze trochę aż wstyd.


Zjazd do Pitstopu – rozdział kolejny

No cześć

W życiu czasem są chwile, że trzeba zboczyć z głównego toru… niczym kierowca prowadzący w wyścigu, który musi zjechać do pitstopu w celu uzupełnienia paliwa, by mieć zapasy na resztę zawodów. 

Czy coś.

.

Ta, no.

Czuj się.

Możesz sobie planować

.

.

.

Witam serdecznie te parę osób, które odwiedza w miarę regularnie moją stronę. Trochę mnie tu nie było c’nie? A no wiecie, miałem co robić, a i trochę sobie naplanowałem w związku z tą witryną, więc i przerwa była spowodowana pewnymi pracami. Głównym punktem zapalnym była zmiana domeny. Postanowiłem pójść nieco dalej i zrezygnować z nazwy ViceClub. Znaczy zrezygnować – odciąć się od niej nie odetnę, ale chciałbym swój „blog” reklamować jednak nieco inaczej. Plus trochę przypał jak wpisujesz tę nazwę w Google, a pierwsze co wyskakuje to klub nocny w Bazylei No nic.

Podanie o nową domenę złożyłem już kilka miesięcy temu, lecz jakoś jak mawia klasyk im bardziej jej wyglądalem tym bardziej jej nie było. W sumie po czasie odpuściłem już czekanie, aż chyba 11 listopada w święto nasze piękne narodowe dostałem maila z danymi. No niemożliwe. Sprawdzam. Fakt. Jest. Lol.

W tamtym momencie z miejsca wprowadziłem stronę w tryb roboczy co z perspektywy czasu uznaję za trochę pochopny krok. Mogła sobie być public – co jej szkodziło. No ale nie. W związku z nową domeną w głowie otworzyła mi się szufladka z pomysłami dotyczącymi strony. Mówię polecę grubo, zmodyfikuje to i owo, zacznę regularnie pisać, uderzę mocniej w reklamę, może rzucę się nawet na jakiś płatny host w końcu, ba, nawet fanpage sobie zrobię.

Czas pokazał, że to jeszcze nie ten moment.

Jesteśmy ponad miesiąc później. Z rzeczy które sobie założyłem udało się zrobić jedynie kilka i tak naprawdę bez pomocy Rww, Xenona czy paru innych konsultacji społecznych (no hej!) nic by się nie udało. Jest nowe logo, wpadło kilka poprawek w motywie, wgl miał być nowy, ale w sumie wielu osobom się podoba, a i mi się na nim fajnie pracuje to po co zmieniać? Nie ma co na siłę. Napisałem sobie jakieś pierwsze bio, które będzie rozwijane, może z czasem jakieś portfolio z innych stron. Słowo klucz – z czasem. Jak mam być szczery to jednak na ten moment nie chcę iść jeszcze aż tak daleko i sygnować się tu swoim nazwiskiem. I tak już w niektórych momentach zostawiłem furtkę otwartą zbyt szeroko. Kiedyś będzie tam więcej.

W szkicach mam kilka pomysłów, które miały ujrzeć światło dzienne trochę wcześniej, ale nie będę oszukiwał – nie mogłem się jakoś do nich zebrać. Bo może ogólnie co u mnie – pracuje, uczę się, dużo czasu spędzam przed komputerem i trochę czasami najzwyczajniej nie mam weny by wziąć się i za to. Z mniej oczywistych rzeczy to na Gwiezdne Wojny idę w czwartek to może po tym coś tu, a jak nie tu to gdzieś indziej. Zależy od potrzeby.

Chociaż pozornie nie rysuje się kolorowo to i tak jestem zadowolony. Nie wiem czy zmieni się teraz jakoś szczególnie dużo pod względem pisania – pewnie i nie. Niemniej fajnie, że dalej mam tu te miejsce, gdzie mogę pobawić się nieco bardziej po swojemu. Wydaje mi się, że są to niezłe podwaliny pod dalszą zabawę.

Kiedyś (nie wiem dokładnie kiedy, bo przy starszych wpisach posypały mi się swojego czasu daty i straciłem już rachubę czy tam jest poprawna czy nie) pisałem, że chciałbym uderzyć w nieco szersze grono odbiorców. W sumie na oko rok później coś robię w tym kierunku także chyba nie jest źle.

Trochę chaotyczny ten wpis, no ale trudno.

I tak gwoli ścisłości i oficjalnego ogłoszenia. Od teraz miejsce to PitStop i taki też będzie główny adres strony: pitstop.eu.org. Nadal dostępny jest także stary adres z viceclub w nazwie, ale z czasem może nie działać on jak powinien także zachęcam do korzystania z nowego.

I do pisania komentarzy, bo pewnie o czymś zapomniałem.

Ogólnie zapraszam do zerkania co jakiś czas na tę stronę – zapewniam, że jeszcze będzie po co.

Macie spoko album, bo mi siadł ostatnio, a w klimacie nowego loga i ogólnej myśli przewodniej teraz.