W takim dość magicznym okresie jakim jest zdecydowanie każda końcówka roku zdarza mi się dość często sięgać pamięcią wstecz o kilka, kilkanaście lat i wyciągać bardzo fajne tytuły, które kiedyś ogrywałem, a jednym z nich, które mógłbym dodać do swojego kosza nostalgii jest zdecydowanie Stunt GP, wydane w 2001 roku przez Team17.

Początek XXI wieku był okresem wielkiego rozwoju arcade’owych ścigałek 3D, gdzie realizm schodził zdecydowanie na dalszy tor. Nie było w tym nic dziwnego, grafika 3D wydoroślała już na tyle, że nie trąciła zbytnio myszką jak skamieliny z lat 90 i mogła przedstawiać złożone wyścigi na szalonych torach, w tym okresie oprócz w/w tytułu pojawił się także Re-Volt od Acclaim, czy MadTracks. Stunt GP nie był jednak zwykłym przedstawicielem tego gatunku. Miał na siebie swój własny i dość unikatowym pomysł. Siadamy za sterami zdalnie sterowanego autka ścigając się po często bardzo wymyślnych torach próbując pokonać opozycję nie tylko umiejętnościami rajdowymi, ale także tytułowymi stuntami. Oczywiście celem jest dotarcie do mety na pierwszym miejscu, ale nie jest to takie oczywiste, jak wygląda to na pierwszy rzut oka. Po pierwsze ograniczani jesteśmy przez opływający pasek baterii, który umieszczony jest pod prędkościomierzem. Dociskając nitro zyskujemy znaczną większą prędkość, lecz za to nasze paliwo trawione jest zdecydowanie szybciej. Na szczęście sytuacja energetyczna wirtualnego świata nie wygląda tak słabo, jak może to na początku wyglądać, bo istnieją co najmniej dwa sposoby na odnowienie energii. Pierwszy polega na prostym zjeździe nomen omen do PitStopu, który kosztem cennych sekund zregeneruje nam znacznie poziom energii. Drugim, zdecydowanie lepszym jest wykonywanie tytułowych stuntów polegające często na zwykłych obrotach w powietrzu w tył i przód, gdyż ten aspekt nie ma jakiejś głębszej głębi. Oprócz tego można również obracać się horyzontalnie, czy jeździć w turnieju aerodynamicznym i na tym w sumie kończy się bogaty arsenał naszych zdolności. Za każdą akrobację zdobywamy punkty zwane aeromilami, które oprócz widnienia w tablicach tryb arcade pełnią rolę także waluty w trybie mistrzostw.

Podstawowym trybem w grze jest tryb Arcade, który jest swego rodzaju małą kampanią, gdzie wspinamy się po swego rodzaju drzewku, gdzie z każdym poziomem jest coraz trudniej, a za dotarcie do końca otrzymujemy nowy samochód do swojej kolekcji. Tutaj nawet wybranie początkowego auta ma znaczenie, od której gałęzi rozpoczynamy naszą przygodę i w tym trybie odblokowuje się lwia część niedostępnych na początku aut i tras kończąc kolejne drzewka wyścigów. Kolejnym trybem jest pojedynczy wyścig, gdzie możemy wybrać sobie jedno z dostępnych aut i odbyć prosty wyścig mający na celu np. zaznajomienie się z nieznaną wcześniej trasą. Następna w kolejce jest Próba czasowa w której bijemy swoje rekordy czasowe na przejechanych trasach, gdzie za odpowiednio niski czas dostaniemy dodatkowy samochód. Przedostatnim trybem są Zawody Kaskaderskie, w którym na typowo Tony-Hawkowej mapie musimy wykonać jak najwięcej akrobacji w określonym czasie. Niestety ten tryb jest bardzo słabo rozwinięty głównie przez ubogi system akrobacji, ale także bardzo źle ulokowaną kamerę przez którą nie idzie za bardzo oszacować liczbę obrotów, które można wykonać podczas czasu w powietrzu. I na samym końcu creme de la creme i serce produkcji, czyli Mistrzostwa, które mógłbym porównać do F1(?), gdzie na samym początku wybieramy jedną z 6 drużyn będących producentami różnorodnych części do zdalnie sterowanych autek, a następnie rozpoczynamy serię 20 wyścigów podczas których dostajemy odpowiednią ilość punktów za zajęte miejsce i dodatkowe fundusze na tuning auta, czy zupełnie nowe auta, które są dostępne dopiero po odblokowaniu w trybie arcade. Warto więc poświęcić na początku trochę czasu na ten tryb, aby odblokować lepsze pojazdy do trybu mistrzostw.

Same pojazdy dzielą się na cztery kategorie, gdzie każda oczywiście ma swoje zalety i wady:

  • Dzikie Resory – auta bardzo dobrze sprawdzające się na etapach, gdzie jeździmy po trudnych nawierzchniach, bo przez swoje gabaryty nie podskakują na każdej hopce jak na trampolinie, lecz z drugiej strony szybciej tracą energię i przez ich wielkość trudniej wykonać jest nimi akrobację do zwiększenia paska energii.
  • Pionierzy Przestworzy – auta bardzo sprawnie wykonujące akrobacje przez co niemal każda, nawet najmniejsza rampa staje się idealnym miejscem na dopakowanie paska energii, z drugiej strony jednak auta te łatwo wpadają w pościzg, przez co niektóre zakręty mogą być dla nich zabójcze.
  • Demony Szybkości – trudne w utrzymaniu na drodze, bo potrafią wybijać się na każdej hopce, ale rekompensują to prędkością, która dla lepszych modeli potrafi łatwo zostawić konkurencję w tyle, a do tego dość dobry system akrobacji, który pozwala na większości ramp zrobić trik.
  • Auta Specjalnie – w większości auta żartobliwe i bardzo unikalne nawiązujące do innych gier studia Team17 takich jak seria Worms czy ich własny autorski samochód.

O ścieżce dźwiękowej za dużo powiedzieć nie mogę, bo nie ma jej aż tak dużo w całej grze, ale ogólnie w czasie wyścigu działa dość stymulująco na atmosferę podczas wyścigu, szczególnie, gdy ścierasz się z przeciwnikiem w trybie arcade. Dzisiaj można powiedzieć, że gra jest dość zapomniana przez społeczeństwo, głównie przez to że trąci już dość mocno myszką, a i z dostępnością tej gry jest bardzo słabo, bo nie jest dostępna cyfrowa, ni to na Steamie, czy nawet na GoGu. Szczęście mają ci, co odnajdą swoją wersję sprzed kilkunastu lat, gdy gra pojawiała się w różnych czasopismach growych jako pełniak. Ja ostatnie dwa podejście miałem przy konsoli PS2, głównie z powodu, że nie lubię grać w wyścigi na klawiaturze, czuję się wtedy zupełnie bezradny podczas wyścigu na pełnej prędkości. Ogólnie fajnie zagrać, jeśli ma się taką możliwość.