Zaletą dużych Tesco czy innych Biedronek jest fakt, że często i gęsto można wyrwać tam świetne filmy w naprawdę dobrych cenach. Po niedawnym Baby Driver, któremu swoją drogą również poświeciłem parę słów, przyszła kolej na kolejną produkcję zakupioną właśnie w tego typu markecie – Blade Runnera 2049. Właśnie zakończyłem seans, także chciałbym podzielić się paroma słowami tak na gorąco.

Blade Runner 2049, podobnie jak Baby Driver czy Ostatni Jedi jest jednym z filmów nominowanych do tegorocznych oskarowych nagród, które dane było mi obejrzeć do tej pory. Film nawiązuje do Łowcy Androidów Ridley’a Scotta z ’82 – ciężko mówić tu o bezpośredniej kontynuacji, bo mimo że, jesteśmy nadal w tym samym uniwersum, ba, spotykamy tu ponownie niektóre postaci, to i tak Blade Runner 2049 śmiało można traktować także jako osobną produkcję i oglądać ją nie znając poprzednika. Jednak pierwszego Łowcę Androidów także warto znać – w końcu dla wielu jest to kultowy wyznacznik jak powinien wyglądać klasyczny film Sci-Fi, a i daje nam to pewne szersze spojrzenie na świat przedstawiony, niektóre problemy, czy po prostu łatwiej będzie wyczuć nam niektóre smaczki.

Może się mylę, ale w filmie czuć sporo inspiracji reżysera filmu Denisa Villeneuve’a innym wizjonerem, Stanley’em Kubrickiem – mam tu na myśli większość kadrów, które cytując Dawida z kanału Sfilmowani, można wyciąć, powiesić na ścianie i zachwycać się [nimi] do śmierci i trochę, przynajmniej w moim mniemaniu, podobnie jest właśnie w takiej Odysei Kosmicznej czy Lśnieniu w których były podobnie ułożone kadry. Tak dla porównania poniżej kadry odpowiednio ze wspomnianego Lśnienia i Blade Runnera 2049.

 

 

I tak naprawdę właśnie przez swoją warstwę wizualną ten film zrobił na mnie największe wrażenie, a warto zauważyć, że oglądałem go na zwykłym DVD. Nie tylko tego typu przeżółkłymi kadrami, ale także intensywnym fioletem, różem i niebieskim charakterystycznym dla filmów cyberpunkowych wczesnego okresu. Zarówno efekty komputerowe jak i te związane z fizyczną scenografią to absolutnie najwyższa półka filmowa.

Jednak poza faktem, że nowy Blade Runner 2049 wygląda niezwykle ładnie to porusza także bardzo wiele ważnych kwestii społecznych. Może nie bezpośrednio, ale mówi m.in. o kwestiach okoliczności w jakich rodzi się człowiek i wpływu tego na jego dalsze życie, relacji międzyludzkich czy wpływu technologii na moralne aspekty człowieczeństwa. Film jest w końcu jedną z wizji jak za ileś lat może wyglądać znany nam dziś świat.

I chociaż jak mam być szczery to film nie wbił mnie jakoś w fotel jak kilka innych w przeszłości, to absolutnie nie odmawiam mu kunsztu i niezwykle dojrzałego podejścia zarówno tego czysto artystycznego jak i merytorycznego. Naprawdę warto się z nim zapoznać i ja sam jeszcze nie raz do niego wrócę. Nadal jest to jeden z najlepszych filmów ubiegłego roku, a dla fanów gatunków jest to wręcz pozycja obowiązkowa. Zdecydowanie polecam!