Ostatnio, przeglądając recenzje aktualnych premier filmowych, całkiem przypadkiem natrafiłem na kilka zbłąkanych materiałów filmowych w postaci intro (jak to w mnogiej się odmienia?) serialów animowanych z przełomu XX i XXI wieku w Polsce – był to okres, kiedy to na Polsacie, codziennie w okolicach godziny 15:00, dzieci, z wypiekami na twarzy wyczekiwały kolejnych epizodów swoich ulubionych postaci. Parafrazując popularnego mema – jeśli pamiętacie poniże, które wstawie, to mieliście wspaniałe dzieciństwo. Bez tytułów – niespodzianka będzie (w nawiasie lata emisji) :

Video #1 (1997-2001)
Video #2 (1998-2000)
Video #3 (1999-2001)
Video #4 (1996–1999)
Video #5 (2003-2004)

Swoją drogą kozackie wykonanie
Oczywiście, każdy miał wtedy jakiegoś swojego faworyta, ale z racji, że wyżej nie sposób było wymienić wszystkich, dlatego nie podałem klasyków pokroju Króla Szamanów, Bayblade, Yu-Gi-Oh! czy wreszczcie Pokemonów, które to u dzisiejszego, jeszcze młodszego pokolenia wywołują raczej uśmieszek politowania, niż zachwyt (o tym kiedyś coś też). Tyle, że dla nas, tamtych dzieci, bajki były jednak czymś innym, mówiąc tylko o takich popołudniowych seansach. Kurtka, zaczynam brzmieć jak jakiś starzec, a mam tylko dwie dychy na karku, ale całkiem serio – pamiętam jeszcze te czasy, jak organizowało się walki na dyski czy wymieniało się różnymi kartami lub zbierało się je razem z rówieśnikami. Internet nie był nikomu potrzebny. Trochę smutne, że dzisiejści tego nie uświadczą.
Nie ukrywam, że jestem bardzo sentymentalny – do dziś mam sporą kolekcję różnych reliktów przeszłości z początku XXI wieku i wcześniej m.in. w postaci niespełna 500 różnych tazo, kart czy innych dodatków do żywności poukładanych mniej lub bardziej regularnie w zbiorczym klaserze (nie ukrywajmy, głównie z chipsów i rogalików, i od razu odpowiadam nie – nie jestem tłusty :D), kaset wideo także w dosyć imponującej ilości czy innych rzeczy, o których jakoś nie wspomniałem.
Pisząc o tym wszystkim przypomina mi się ogólnie piękna otoczka tamtych lat (ja jak jakiś Mickiewicz c’nie – sielski, anielski i te sprawy), a jeszcze nawet nie dotknąłem tematu Pegazusa, ale o nim, o powyższym zbieraniu lub innych tematach co do wspomnień za pewne jeszcze nie raz tu wrócę i nie jeden wpis się ukaże. A jakie są wasze odczucia? Zapraszam do komentowania.