Wpis ten został opublikowany 1 grudnia 2013 roku – tekst praktycznie niezmieniony (kosmetyczne zmiany musiałby być), tyle, że już bez filmików, żeby zbytnio nie obciążać i sztucznie nie przedłużać. Na koniec postaram się nieco wzbogacić to o kilka słów komentarza „tak na dziś”o tym, co mogę jeszcze dodać. Zapraszam!

Jakieś dobre ponad 10 lat temu tylko najwięksi optymiści wierzyli, że w przyszłości w GTA będzie można zagrać w praktycznie każdym miejscu i nie będzie potrzebny do tego chociażby laptop. Dziś, przy obecnej technologii nie jest to wcale takie trudne.
Niedawno została ogłoszona informacja o tym, że w grudniu na nasze urządzenia mobilne pojawi się jedna z najbardziej kontrowersyjnych, ale i zarazem najbardziej lubianych części Grand Theft Auto, czyli znane większości San Andreas. Chciałbym zaprosić do małego rozważania jaką drogę musieli przejść fani tego typu gier by dziś/jutro cieszyć się tego typu grą.

Gangstar: Crime City

Gra ta wydana w 2006 roku na platformę JAVA stała się hitem na czarnym rynku (czyt. forach internetowych o grach mobile) wśród fanów gatunku i nie tylko. Była to pierwsza poważniejsza próba skopiowania GTA na telefony. Wcześniejsze głównie z Miami Vice na czele okazały się fiaskiem. Sama gra oferowała duże jak na tamte czasy możliwości: świat był otwarty, momentami mogliśmy nawet wybrać kolejność wykonywanych misji, był wated level, klimat takie połączenie „yo nigga” z SA i plaż z VC – ogólnie zabawa przednia. Po pewnym czasie wszystkie te działania okazują się jednak zbyt monotonne. Co lepsze, użytkownicy słabszych telefonów posiadali również słabsze wersje gry np: z jednym autem. Mimo to sama gra dziś wzbudza sentyment, podobnie jak jej następca American Gangster, który w zasadzie niewiele różnił się od poprzedniczki.

Gangstar: King of L.A.

Firma Gameloft pod koniec 2008 roku postanowiła zachwycić fanów po raz kolejny – został wdany Sequel opisanej wcześniej wersji ale już w bardziej rozbudowanym wydaniu. Ogólnie dodan0 quady, motory, wybór frakcji którą chce się reprezentować (to tylko tak ładnie brzmi), ogólny humor, radio, audycje specjalne (napisy w grze zostały spolszczone) i inne detale, które bardzo umilały rozrywkę.

Gangstar (wersje Androidowe)

Wersje apk w chwili swoich wydań były wymagające pod względem technologicznym jak i sterowania, co w sumie nikogo nie dziwiło. Patrząc na nowości posiadały jednak to, co „clone GTA” powinien posiadać i co zbyteczne w sumie wymieniać tu od nowa. Fabuła jednak była… po prostu słaba i to nie tylko moja opinia.
Kiedy Gameloft Wkroczył na rynek ze swoimi nowymi tytułami wszyscy zadawali sobie pytanie: Co na to R* ? Odpowiedź przyszła chyba w najlepszym momencie. Nie ma lepszej okazji niż jubileusz, a w tym wypadku okrągły – 10 lecie przezywało zarówno Vice City jak i wcześniej Trójka.

Szczerze mówiąc, oglądając pierwszy raz zapowiedzi video miałem gęsią skórkę. Nie dlatego, że spodziewałem się jakiegoś super sterowania, grafiki czy innego bajeru, ale głównie ze względu na historie i wspomnienia jakie towarzyszyły tym grom w przeszłości. Niektórzy mogą mówić że to jednak nie to samo – zgadzam się, lecz marzenie zagrania w GTA na telefonie zostało ziszczone – w mniej lub bardziej satysfakcjonującej formie.

Po San Andreas możemy spodziewać się jeszcze więcej. Twórcy zapowiadają, że będzie to najlepiej zrobiona część jaka powstała do tej pory zarówno pod względem graficznym (gra cieni) sterowania (ulepszony system) jak i w końcu samej rozrywki (checkpointy w czasie misji).

Zasadniczo nie wiem do tej pory, czemu w tym wpisie nie umieściłem gry Car Jack Streets, ale nie będę teraz wnikać. W każdym razie polecam serdecznie ten tytuł jakby kogoś naszło na jakieś mini retro granie na javie i dla posiadaczy Apple.
San Andreas faktycznie miało znacznie lepsze sterowanie niż poprzedniczki od eR, jednak nadal nie na tyle dobre, by spędzać przy tym tytule nie wiadomo ile godzin. Chociaż kto tam wie, nie takich zapaleńców można znaleźć w internetach. Tak czy inaczej dostaliśmy po tym także LCS i pewnie VCS będzie lada moment tyle, że to już chyba jednak nie dla mnie.